MR 2014 POPRAWINY
Ledwie zgasły mustangowe silniki po MR2014, a już miłośnicy galopującego konia na samochodowym grillu zapragnęli znowu być razem… Typowe – im ciągle mało. Dasz palec – wezmą rękę, pozwolisz spalić gumę – spalą przy okazji asfalt, jeżdżą Mustangiem – chcą mieć też i żywego konia. Ale, ale.. to może po kolei.
Po Mustang Race 2014 przyszedł pomysł na spotkanie się gdzieś na uboczu i powspominanie przeżyć z rajdu, pooglądanie zdjęć oraz pierwszych filmów. Spotkanie odbyło się w dniach 3-5 października w kompleksie Afrodyta, w Radziejowicach. W planie imprezy były: adopcja konia ze stadniny-schroniska, testowanie nowego toru Jastrząb, projekcja filmów z MR 2014, wieczór w hawajskim stylu, tańce i hulanki do rana, gry zespołowe oraz atrakcje wodne i spa. Od piątku pod hotel zjeżdżały poszczególne załogi i samotni jeźdźcy.
W sobotę 4 października, po smacznym i sutym śniadaniu wyruszyliśmy z kieszeniami pełnymi jabłek do stadniny Fundacji Pegasus w Musułach. Tam, w gronie fanów koni mechanicznych i tych jak najbardziej żywych uroczyście i radośnie dokonano prezentacji i adopcji konia Hebla – byłego „funkcjonariusza” policji, którego po służbie wykupiono i przekazano Fundacji. Hebel najwyraźniej był zadowolony z całego zamieszania wokół niego i na tysiąc procent zakodował, że adopcji dokonali nie miłośnicy Forda Mustanga lecz jakiś Klub Sadowników, ponieważ wszyscy próbowali wcisnąć mu do pyska jabłko (przed czym oczywiście nie protestował). Po nakarmieniu Hebla workiem jabłek, zwiedzeniu stadniny i wymianie serdeczności pomiędzy przedstawicielami Fundacji, a MKP – ruszyliśmy dalej.
Droga na tor Jastrząb minęła dość szybko i przyjemnie. No i oczywiście jak zwykle wśród dających mega frajdę ścigawek, ruszaniem spod świateł z piskiem opon (naprawdę niechcący Panie Władzo…) i przerw na tankowanie.
Tor Jastrząb. To chyba będzie nasza wyścigowa Częstochowa! Ja zapisuję się na kolejną pielgrzymkę. Obiekt przywitał nas pięknym słońcem, idealnymi warunkami i profesjonalnie wytyczoną i przygotowaną trasą. Po krótkim szkoleniu, zapoznaniu z trasą i zorganizowaniu się (tak, tak obsługiwaliśmy się sami na torze, wiadomo – profesjonaliści), rozpoczęły się jazdy dla frajdy, a następnie z pomiarem czasu. Oczywiście nikt nie podchodził ambicjonalnie, chodziło tylko o sprawdzenie siebie i swojego auta. Żadnej tam rywalizacji. Akurat… w efekcie wśród strat zanotowano pękniętą felgę, kilka przegrzanych układów hamulcowych, klocki hamulcowe w proszku, wyciek płynu chłodzącego i notorycznie spadający pasek klinowy w pewnym dobrze znanym z rajdowych imprez klasyku. Były też rozlana pasta do obuwia i rozsypany ryż dmuchany w bagażnikach dwóch pojazdów. Słowem – było fajnie.
Wszyscy jednak szczęśliwie opuścili przyjazny tor o własnych kołach. Przedstawiciele obiektu, którzy przypatrywali się naszym zmaganiom czujnym okiem, podsumowali, że jesteśmy zgraną, zdyscyplinowaną i radosną ekipą. Miło nam.
Po klimatycznym powrocie do hotelu rozpoczęliśmy część rozrywkową. Wspaniała kolacja, projekcja filmów z MR 2014 i dodatkowe nagrody stworzyły świetny klimat, który przeniósł się poziom niżej do pomieszczeń klubowych. Były tańce, kręgle, bilard oraz piłkarzyki. O tak prozaicznej części jak bar nie wspomnę, choć tam właśnie toczyły się najciekawsze rozmowy i podsumowania.
Dziękujemy Organizatorom i Uczestnikom! Do zobaczenia na drodze!