500000 x MR2011
Niedawno liczba wyświetleń klipu promującego Mustang Race 2011 przekroczyła 500000. Od premiery klipu minął już ponad rok – poniżej relacja twórcy i pomysłodawcy tego przeboju – Bielka.
Na forum Mustang Klub Polska byłem od niedawna i z racji pracy zaglądałem na nie sporadycznie. Stąd też nikt mnie nie znał. Wyczytałem, że w klubie pojawił się pomysł na stworzenie nieszablonowej, dużej imprezy – przejazd Mustangami przez cały kraj. Pojawiła się i nazwa: Mustang Race. Już od pewnego czasu dla zdrowia psychicznego;) chciałem zrobić coś po godzinach pracy, więc zaproponowałem, że nakręcę film, który będzie zapowiadał wspomnianą imprezę. Pomysł spotkał się z zainteresowaniem ze strony klubowiczów. Zabrałem się do pisania scenariusza, rysowania storyboardu, jeżdżenia po Warszawie w celu znalezienia jakichś fajnych plenerów.
Gdy miałem już wszystko zaplanowane umieściłem info na forum, że w niedzielę o godzinie PIĄTEJ rano spotykamy się na rondzie de Gaulle’a i zaczynamy kręcić. Mimo tego, że nikt mnie w klubie nie znał i nic o mnie nie wiedział… na plan zdjęciowy przyjechało 13 Mustangów z całego kraju!!!! O 5 rano w niedzielę!!!! To było dla mnie spore zaskoczenie.
Tak wczesna godzina, gdyż zależało mi na małym ruchu ulicznym. To Mustangi miały dominować w Warszawie. Jak się później okazało o godzinie 9 był mniejszy ruch niż o tej piątej.
Pierwsze wrażenia po kilku ujęciach, które robiłem z kolegą Mateuszem Siwkiem? Trudno zapanować nad tak sporą grupą aut, nawet jeśli mamy ze sobą kontakt przez walkie talkie. Muszę przyznać, że pojawiły się chwile zwątpienia czy to wszystko wyjdzie. Sporo innych aut na drodze, my nie byliśmy w stanie się zsynchronizować… Robiłem dobrą minę do złej gry… Mówiłem, że jest wszystko ok., ale tak naprawdę byłem lekko załamany. Po trzech godzinach miałem ze trzy ujęcia, z których byłem zadowolony…
Wyruszyliśmy w miasto: Świętokrzyska (ostatnie ujęcie z Pluzzem, któremu przeszkadzał dym palonej gumy!), na Wybrzeże Kościuszkowskie. Tam na trawniku zastaliśmy śpiącego studenta w garniturze. Próbowaliśmy go obudzić paleniem gumy, w zasadzie Celibad próbował… Jednak widocznie był po bardzo dobrej imprezie. Spał dalej. Po omówieniu trasy ruszyliśmy w kierunku Cargo. Jadąc przez most siekierkowski lekko go zablokowaliśmy. Na samym cargo głównie kręciliśmy palenie gumy i kilka przejazdów, które ostatecznie nie weszły do filmu. Wracając do centrum jeden kolega zgubił się dotarł ze sporym opóźnieniem, ale też i z ciekawą informacją. Jednak o tym Bedzin sam napisze.
Dotarliśmy pod PKP Powidle, by wykonać ujęcie zamykające, gdzie występują wszyscy klubowicze przy autach. Niestety na sprzęt niezbędny do tego ujęcia musieliśmy czekać trzy godziny gdyż kolega Patryk Jakowski z wielkim poświęceniem pędził z Zielonej Góry po nocnej i porannej realizacji dla telewizji. Wtedy byłem przekonany, że większość klubowiczów w ciągu tych trzech godzin rozjedzie się do domu. Byli styrani, robili co im każę od 5 rano. Gdy nadeszła godzina, na którą się umawialiśmy okazało się, że tych Mustangów jest więcej. Kilka osób dojechało, a wykruszył się tylko mój convertible 1965, gdyż brat prawie zasypiał na światłach. To był kolejny moment, w którym poznawałem grupę zwariowanych, ale zdyscyplinowanych i oddanych sprawie klubowiczów. Mieli już serdecznie dosyć, a ja kazałem im czekać trzy godziny na dwa ujęcia. W końcu Patryk dotarł na miejsce, ustawiliśmy Musty i nagraliśmy co było w planie. Pożegnalne uściski rąk i wszyscy się rozjechali.
Po tych zdjęciach jeszcze w trakcie wakacji dogrywałem zdjęcia w Krakowie, Gdańsku, Poznaniu. Jeśli wiedziałem, że akurat będę w danym mieście, dawałem znać na forum, że jest szansa na kilka ujęć, potrzebuję tylko kilka Mustangów i pomocy w znalezieniu plenerów. Tak też się stało. W każdym mieście pojawiała się natychmiast grupa klubowiczów chętna do pomocy. Poświęcali swój czas np. dla jednego ujęcia, co miało miejsce w Gdańsku;) W Poznaniu trochę poszaleliśmy na drogach, jednak starając się zachować możliwie bezpieczne odległości od innych uczestników drogi. Palenie gumy na środku skrzyżowania następowało, po jego zablokowaniu. Podczas naszych zdjęć w całym kraju nie spowodowaliśmy żadnej kolizji, stłuczki czy innej niebezpiecznej sytuacji. W sieci pojawiały się komentarze o rychłej interwencji policji i wysłaniu mandatu dla kolegi kręcącego się na skrzyżowaniu… Z kolegą wyczekiwaliśmy tego momentu, kamera była w pogotowiu. Była szansa na „reżyserskie zakończenie”. Zdjęcia w Krakowie mogły mieć miejsce, bo byłem świadkiem na weselu u znajomego. Był wyrozumiały, gdy mu powiedziałem co muszę jeszcze przed jego uroczystością zrobić;) Tak właśnie przy różnych okazjach powstawał nasz film!
Po ostatnich zdjęciach z Bullitem i fastbackiem z 1965 roku nastąpiły długie godziny, dni, miesiące montażu. Klubowicze byli przekonani, że nic z tego i będzie. Nawet uwierzyli chyba w plotkę, którą sam wypuściłem;), że zgubiłem karty z materiałem.
Kiedy przestali mnie już nawet pytać o film, dałem znać Horsowi, że niebawem możemy spodziewać się premiery… Co zrobił Horse? Załatwił prywatny seans naszego filmu w Cinema City. Tak działa Mustang Klub Polska… Nigdy nie wiesz czym Cię zaskoczą.
Dzień premiery… ułłłła… odbyła się w Warszawie, w Poznaniu i zaraz potem film miał pojawić się w sieci… Strasznie byłem przejęty i ciekawy jak zostanie odebrany przez klubowiczów… Zaraz po seansie było bardzo miło. Chcieli zobaczyć jeszcze raz, dostałem statuetkę Oskara i sporo gratulacji… było wielkie ufffff. Chyba film się spodobał, ale do końca nie wiedziałem czy nie jest to tylko uprzejmość.
To co działo się później to było coś niesamowitego… Film bardzo szybko rozprzestrzeniał się w sieci. Siedzieliśmy przed komputerami i nie mogliśmy uwierzyć jak szybko bije licznik odtworzeń. No i komentarze od ludzi z całego świata, miłośników Mustangów, ale też polonii, która dziękowała za świetną promocję Polski. Odzywali się do nas członkowie klubów Forda Mustanga z chyba wszystkich kontynentów. W USA byli zainteresowani załadowaniem Mustanga na statek, aby uczestniczyć w naszej imprezie. Odezwali się do nas amerykańscy żołnierze stacjonujący w Niemczech. Na forum pojawiło się sporo osób, aby się przywitać, podziękować i czasami pozostać na dłużej. Jest np. kolega Rick z Kanady, który dzieli się z nami gigantycznym doświadczeniem nt. naszych ulubionych aut.
Nawet teraz docierają do nas pozytywne komentarze, skany z artykułów o naszym klubie np. z Argentyny. Niedawno pojawił się film zrealizowany przez Mustang Club do Parana z Brazylii. To bardzo sympatyczne, że nasze działania inspirują innych do podobnych inicjatyw. No i oczywiście możecie być pewni, że jeszcze trochę nawywijamy.
Kilka faktów
– ok. 7,8 dni zdjęciowych na przestrzeni ok., pół roku
– ponad 20 Mustangów z całego kraju
– zdjęcia w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Gdańsku i Buku pod Poznaniem
– budżet: 0 zł, cały film został zrobiony za uśmiech
– 0 mandatów
– ponad 500 000 odtworzeń na YouTube
Moje spostrzeżenia:
– mam do czynienia z niesamowitą grupą osób, totalnie zwariowaną, ale też bardzo dobrze zorganizowaną
– mimo tego, że klub jest mały to jest w nim moc
– jestem dumny, że należę do tej grupy